Kuchnia polska-bomba kaloryczna
My Polacy, jesteśmy przyzwyczajeni do diety obfitującej w tłuszcze. Uwielbiamy święta Bożego Narodzenia. Bo wtedy na naszych stołach można spotkać: bigos, zapiekany schab czy golonkę. To jedyny moment w roku, kiedy nie myślimy o kaloriach. No bo jak tu oprzeć się barszczowi z uszkami czy smażonemu karpiowi. To dania, które znamy od dzieciństwa. Robiły je nasze babcie. Są jeszcze ciasto. Aromatyczny sernik, słodki jabłecznik To dopiero pobudza zmysły.
Kuchnia australijska jest zupełnie inna od naszej. Przede wszystkim jest mniej kaloryczna. Bardziej zbilansowana. Opiera się głównie na duszeniu mięs lub ich gotowaniu. Smażenie na gorącym ogniu też nie jest jej obce. Z tą jednak różnicą, że kuchnia gastronomiczna w kraju „kangurów” nie stroni od przypraw. Dzięki temu wszystko to, co jest ciężkie, dla naszej wątroby ulega szybszemu strawieniu. Kuchnia australijska kocha ryby. To z kolei wpływa dobrze na organizm. Szybciej się regeneruje i nie jest obciążony. A w diecie głównie o to chodzi.